Polityk PO: Jan Olszewski był naszym moralnym drogowskazem
Jak wspomina Pan śp Premiera Jana Olszewskiego, którego pogrzeb odbędzie się w najbliższą sobotę?
Bogusław Sonik: Na początku działalności opozycyjnej, w latach 70., poznaliśmy broszurę, autorstwa Jana Olszewskiego, mówiącą jak się zachowywać wobec Służby Bezpieczeństwa. To był nasz elementarz, który uformował nas tak, by nie dawać się wciągać w żadne gry z bezpieką, by prosto artykułować swoje zdanie, domagać się swoich praw. Mecenas Jan Olszewski wyznawał zasadę że skoro Polska przystąpiła do OBWE, formalnie uznała, że mamy prawa obywatelskie, to nawet gdy są one łamane to na przesłuchaniach musimy bardzo mocno podkreślać, że mamy swoje prawa, żądamy ich przestrzegania.
Jaki wpływ miał mecenas Olszewski na Waszą działalność?
Jak wspomniałem – wpłynął na uformowanie naszych postaw w ówczesnej opozycji. Uczył nas też odwagi w zderzeniu z przygotowaną do niszczenia opozycji policją polityczną. Potem był już bezpośredni kontakt z mecenasem Janem Olszewskim, podczas procesów politycznych. Osobiście przyjaźniłem się z Januszem Szpotańskim. Przez niego także miałem też kontakt z Janem Olszewskim. W tamtych czasach jawił się nam jako taka opoka. Dodawało nam odwagi, że tak odważny, zasłużony, bardzo dobry mecenas umie stawiać opór systemowi komunistycznemu. Jego mowy obrończe, chociażby jako obrońcy robotników z Radomia i Ursusa robiły ogromne wrażenie. Był jedną z najjaśniejszych postaci opozycji lat 70. i 80. Był trochę jak Sacharow w Rosji kimś w rodzaju sumienia.
Potem zetknął się Pan z Janem Olszewskim już jako premierem?
Tak, miałem nawet okazję osobiście witać premiera Olszewskiego w Paryżu, gdzie pracowałem wtedy w polskiej ambasadzie. Wydawało mi się nawet, że skoro Olszewski został premierem, to komuniści prędko w Polsce nie dojdą do władzy. Niestety, doszli.
Dziś wiele osób kojarzy Jana Olszewskiego przez pryzmat odwołania Jego rządu?
To prawda. Należy jednak pamiętać, że Jan Olszewski nie był politykiem, lecz mecenasem. Jego rząd postawił przed Polską wielkie cele – przystąpienie do NATO, Unii Europejskiej. Jednocześnie nie potrafił zbudować większości, różnice zdań pojawiły się nawet między premierem a Porozumieniem Centrum, które go desygnowało. Czym innym było bycie moralnym drogowskazem w czasach opozycji, czym innym odnalezienie się w bardzo skomplikowanej grze politycznej początku lat 90.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.